wtorek, 20 kwietnia 2010

Piątek dobrze opity, czyli co się działo 16 kwietnia na banku.

Piątkowy wypad był zdecydowanie najliczniejszym pod względem frekwencji i chyba jednym z porządniej zakrapianych wypadów od momentu założenia naszego bloga.
Początkowo epika radogoszczańskich żuli w składzie: Hofs, Kuba, Emdżej i spóźniony Fishu spotkali się na banku, żeby ku swojemu przerażeniu odkryć że... ktoś zajął naszą miejscówkę!
Zajeliśmy miejsce w pobliżu naszej ukochanej ławeczki i nie traciliśmy jej z oczu, żeby jak najszybciej zająć miejsce najeźdźcy, kiedy ten postanowi opuścić nasze podbite terytorium.
Okupacja mineła nam pod znakiem tanich piw marki Tesco, Roger i burżuazyjnego trunku w zielonej butelce z napisem "Lech" na etykiecie.
Pochyliliśmy się również nad planami pochowania wodza na wawelu, co niewątpliwie wzbudziło kontrowersje w naszej ekipie, jak również mieliśmy okazje posłuchać narzekań MJ'a na swoją niedolę w pracy w publicznej służbie zdrowia.

Dosyć szybko do naszej grupy dołączył Laguna, niewiele później pojawił się Komar, Gawera i półtora litrowa butelka wywaru sporządzonego wg. starożytnego, babilońskiego przepisu, czyli cytrynówka.
Dzięki mocy magicznej mikstury udało nam się przegonić najeźdźcę [ czytaj: gdzieś sobie poszli ] i zajeliśmy należne nam miejsce.

Do ekipy dołączyła towarzyszka Ania wraz ze znajomymi z roku: Rafałem i Guciem, pojawił się również Ahmed który dopiero niedawno skończył pracę w Galerii Łódzkiej.
Ekipa doszła do wniosku, że ze względu na liczny stan osobowy powinniśmy przenieść się w bardziej odludne miejsce, żeby nie zakłucać spokoju mieszkających w pobliskich blokach autochtonów, dlatego przenieśliśmy się na domek żula (tm).

Po chwili twórczej zadumy rozpoczęliśmy rozważania na wiele, bardziej lub mniej, poważnych tematów. Tematem wiodącym były filmy pornograficzne, męskie przyrodzenia itd. Mniej więcej w połowie tej  dysputy ekipa podzieliła się na 2,3 części. Zmniejszyło to nieco nasza moc "intelektualna", na rzecz mocy "dźwiękowej" ( czyt. każdy zaczął tak drzeć morde, że o ja pierdole ).
W tym momencie do ekipy dołączyła Aleksandra B. , znana również jako Aleksandra B.

Alkohol lał się strumieniami, uryna również, co chwila glosy rozmówców tłumione były przez grzmiące beknięcia, innymi słowy spożycie kwitło w najlepsze. Około 23.30  - 24.00 Kuba, Hofs oraz MJ postanowili opuścić domek żula (tm), by - w przypadku tych 2 pierwszych - udać się do swych łóżek lub - w przypadku tego ostatniego - "pojść do Jacka".

Ekipa powoli rozchodziła się do domów, a na placu boju pozostali Ania, Komar, Gucio i Fishu którzy postanowili zmienić pole bitwy i wezwać wsparcie w postaci domowej produkcji wódki Ani.

Około 2:30 ostatnie zwłoki udały się na zasłużony odpoczynek, tylko Gucio i Komar w drodze do domu postanowili wspomóc się piwkami zakupionymi w centrum.

Fishu&Hofs

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz