Dnia 24 kwietnia, roku panskiego 2010 odbyla na naszym malym Radogoszczu jedna z wiekszych gal sportowych tego stu-( a przynajmniej dziesiecio-) lecia, przy ktorej Euro2012 w Polsce czy WorldCup2010 w RPA bledna niczym Ty, drogi Czytelniku, na widok ekipy dresow czekajacej na Ciebie pod klatka.
Oczywiscie otaczajace nas zydo-masonsko-komunistyczne media pokroju TVN czy GW nie wspomnialy o tym wydarzeniu.
Nic straconego jednak - w tym oto wpisie, ktory wlasnie czytacie, dostaniecie najdokladniejszy i najbardziej wierny komentarz, dotyczacy tego sportowego eventu.
Wczesniej jednak.... maly podklad historyczny, ktory pomoze nam wszystkim lepiej zrozumiec ogrom i epickosc tego wspanialego pojedynku.
Od wiekow w literaturze, sztuce i ogolnie pojetej kulturze przewijal sie pewien szczegolny, charakterystyczny motyw.
Motywem tym jest niesprawiedliwa walka miedzy kilkoma, pelnymi cnot wszelakich, smialkami-stracencami, a czyms ZLYM i WIELKIM. W roznej formie motyw ow mozemy spotkac zarowno w szeroko rozumianej mitologii ( Dawid vs Goliat, Syzyf vs WIELKI KAMIEN czy Szewczyk Dratewka vs Smok Wawelski ) jak i rowniez w - nazwijmy to - "kulturze" wspolczesnej. Wystarczy wspomniec chociazby filmy "Firma", "Erin Brockovich" czy serie "Star Wars".
W kazdym z nich mamy az nazbyt widoczny podzial na dobrych bohaterow, ktorzy postanawiaja postawic sie skostnialemu establishmentowi ( czy to pod postacia wielkich korporacji czy ciemnej strony (sz)mocy ) oraz na WIELKICH i ZLYCH, ktorzy... sa po prostu WIELCY i ZLI.
Od dnia 24 kwietnia, do tych wszystkich wymienionych przeze mnie historii, bedzie mozna dodac jeszcze jedna - historie o dwoch takich, co postawic TESCO sie nie bali...
Godzina 1715, Fishu i Hofs spotykaja sie pod siedziba pewnej zachodniej korporacji z Mj-em i Woodym. Po rzuceniu czerwono-bialo-niebieskiemu gigantowi aluminiowej rekawicy ( czyt. po zakupieniu kraty teskopiw ) wesola ekipa udala sie na wczesniej z gory upatrzony ring.
Oponent jeszcze u siebie na kwadracie
W jednym narozniku staneli:
- Fishu ( 90 kg wagi, 1 rok uwalony na studiach, mocna glowa, nerki oraz watroba, na kacu )
- Hofs ( 100 kg wagi, 2 lata uwalone na studiach, wysoka pojemnosc zoladka, silna wola, duza doza samozaparcia, kaca brak )
Po przeciwnej stronie ringu dumnie puszyla sie krata (x24) teskaczy (12 kg wagi,4% alkoholu,1.39 zl/sztuka)
Nasz przeciwnik na ringu
Pierwszy gong zabrzmial punktualnie o 17.32.
Runda nr.1 - trwala zaledwie 10 min. Po chwili 2 wysuszone, aluminiowe pojemniki lezaly juz bezradnie na ziemi.
Runda nr.2 - kolejne 10 min. i kolejne 2 oproznione puszki. Fishu powoli wychodzi z wczorajszego kaca, Hofs, z wlasciwa sobie gracja, zauwaza, ze moze byc "w kurwe" ciezko.
Runda nr.3 - po kolejnych 20 min wynik prezentuje sie nastepujaco - team Fishu&Hofs 6:0 Tesco
Runda nr.4 - slonce coraz mocniej przygrzewa, jednak oznak najebania brak. Do ekipy dolacza Kuba, zwabiony sfabrykowana informacja, jakoby Hofs po 3 rundzie musial puscic pawia.
W tym miejscu nalezy dodac, ze gawiedz nie przygladala sie naszym zmaganiom z pustymi rekoma. Widzowie co i rusz raczyli sie Zubrami, Lechami czy innymi Harnasiami ( wyjatkowo "na stole" pojawilo sie rowniez dziwne piwo w puszce 0.33l, o niemiecko brzmiacej nazwie, zakupione wczesniej przez MJ celem stestowania)
Runda nr.5 - promienie slonca delikatnie muskaja juz 10 pustych puszek, wypelnionych ( jeszcze chwile temu ) napitkiem sygnowanym przez marke TESCO.
Runda nr.6 - dokladnie 119 min. od rozpoczecia pojedynku (17.32 - 19.31) coraz lepiej bylo widac, ze korporacyjny moloch zostal najwidoczniej zbudowany na glinianych nogach. Zawodnicy trzymali sie naprawde niezle, a na ziemi pietrzylo sie juz 12 aluminiowych puszek. Chwile po ogloszeniu malej przerwy pojawia sie kolejny, spragniony alko-krwi, osobnik - dlugowlosy pomiot szatana - Johnee.
Runda nr.7 - posilajac sie wczesniej zakupionymi chipsami ( zgadnijcie jakiej marki ? ) oraz przeplukujac nasze spracowane gardla woda mineralna ( produkowana przez ? ) zawodnicy oprozniaja 13 i 14 puszke teskowych popluczyn i z usmiechem na ustach zabieraja sie do kolejnej.
Runda nr.8 - temperatura otoczenia zauwazalnie spadla, jednak temperatura naszego pojedynku wrecz przeciwnie - piela sie jak szalona do gory. Coraz zywszy doping + kolejne 3 osoby zasiadajace na widowni - Ahmed + Aleksandra B. ( znana rowniez jako Aleksandra B. )+ Bonku - z takim squadem po prostu nie moglo nam sie nie udac.
Runda nr.9 - kryzysowa runda, przede wszystkim dla Hofsa. Nasz bohater dosyc konkretnie czul juz trudy pojedynku - chwiejny krok, lekko zapuchniete oczy, delikatne mamrotanie. Wszyscy wiemy jednak doskonale, ze kazdy sport, uprawiany na poziomie profesjonalnym , wymaga poswiecen.
Im wiecej potu na treningu , tym mniej krwi na ringu... czy jakos tak. Fishu - o dziwo - czul sie doskonale, sprawial wrecz wrazenie zrelaksowanego i odprezonego - full profeska jednym slowem.
Runda nr.10 - zoladki zalane pod korek, pecherze rowniez. Cos dziwnego zaczyna sie dziac z Fishem ( na liczniku godz. 21.26)
Runda nr.11 - pijacka czkawka. Wlasnie ona byla przyczyna naglego oslabienia naszego lzejszego zawodnika. Niesmiale "burp"-niecia wydawane z 2 sekundowa czestotliwoscia pokonalyby najwiekszego twardziela. Jednak Fishu trzymal klase i dumnie przechylil swoja 11 puszke, tym samym dokladajac do naszego malego cmentarzyska 22 aluminiowe zwloki.
Runda nr.12 - po 5 godzinach nieustannego chlania wyzwanie TESCO dobieglo konca. Punktualnie o godzinie 22.40 ( czyli po 308 min. nieprzerwanej walki ) Ostatnie puszki zostaly oproznione, a nasi dzielni wojownicy rzucili sie sobie w objecia - Hofs wykrzykujac jakies nieartykulowane dzwieki, Fishu dziekujac koledze za ten wspanialy pojedynek.
Podniosla, orkiestrowa muzyka, golabki pokoju przelatujace gdzies w tle, lekkie slow-motion oraz male dziewczynki rozsypujace z usmiechem kwiatki - wracalismy w glorii chwaly.
Wiedzielismy, ze udalo sie nam nie tylko znokautowac naszego "Goliata", ale dodatkowo strzelic go jak tania dziwke po pysku i kopnac w zad. Tym razem to my bylismy "Sprite", TESCO zostalo "pragnienie"...
...jedynie, wracajac chwiejnym krokiem do domu, zaczalem sie powaznie zastanawiac-
"Czemu kurwa te wszystkie gwiazdy tak dziwnie popierdalaja na tym jebanym niebie ?"
Z tego miejsca rowniez chcialem serdecznie podziekowac wszystkim obecnym podczas pojedynku ( w kolejnosci pojawiania sie na scenie):
- Woodyemu i Mj-owi
- Kubie
- Johnee`mu
- Oli, Bonkowi oraz Ahmedowi
Bez Was nie udaloby sie nam :)
Oczywiscie serdeczne "dziekuje" kieruje rowniez w strone mojego druzynowego partnera - Fisha.
Fragowanie w TDM z Toba to czysta przyjemnosc :P
Hofs
Genialna relacja ;D Szkoda tylko, że był zmieniowny termin i przez to nie mogłem wpaść
OdpowiedzUsuńGratulacje dla zwycieśkiego teamu, w końcu coś innego niż DM poszło :P Trzeba kiedyś CTF na ceglanie urządzić xd