piątek, 17 czerwca 2011

Tak sobie stoimy, gadamy...

Mniej więcej takie zdanie zostaje wypowiedziane przez Hofmana, wtedy gdy akurat przez 5 sek nikt nie wypluwa z siebie żadnych epitetów czy onomatopei, a zdarza się to niezmiernie rzadko.
I właśnie takim oto zdaniem chciałbymm powitać naszych fanów i fanki, po dość długim okresie wpisowej posuchy.

Jak by na to nie patrzeć minął nam już roczek (bloga, nie spożycia bo to już trochę dłużej), i warto było by podsumować nasze dokonania. Na początek trochę o nas samych.
Przez ostatni rok nie wiele zmieniło się w naszym alko-żywocie. No poza tym że Dąbrol wrócił z wojska i został byłym żołnierzem bez prawa do zasiłku, Bąku zdobył wyższe wykształcenie tak jak i Hofman który może szczycić się od niedawna tytułem inżyniera, Emdziej wyleciał ze szpitala po tym, jak kierownictwo dowiedziało się że nie jest wybitnym kardiochirurgiem tylko zwykłym opierdalaczem, ale w przeciwieństwie do Dąbrola, dostał zasiłek. O reszcie nie wspomnę bo, szkoda mi klawiatury.
Przez ostanie 12 miesięcy wielokrotnie byliśmy najeżdżani przez JotPy (coś za często się o nas troszczą, ostatnim razem nawet martwili się czy nie gryzą nas przypadkiem komary), przechadzający się emeryci niedaleko naszej miejscówki byli też bardzo nie uprzejmi ( a że pijemy, a że śmiecimy, a że rozpijamy jeże...). Ogólne rzecz biorąc miejsce które dawało nam schronienie i powstało tylko i wyłącznie dlatego że ktoś podzielił przez 0 (cegielnia), nie jest tak przyjazne jak jeszcze 2 lata p.w.n.k. (przed wybudowaniem się nowobogackich kurew).

W ciągu tych 365 dni przebywaliśmy na różnych miejscówkach: na banku (R.I.P), drzewku, kamieniu, domku żula, miedzy, górce-dołku, za torami oraz na kuźni. Ta ostatnia jest najbardziej przyjazna,utworzyliśmy tam sobie przytulny pierdolnik z dziełami sztuki gdzie w wolnych chwilach tworzymy nowe hity grupy CHAZETBE takie jak: w pomieszczeniu pomarszczeni, bogaty w doświadczeniu i inne tego typu twory poezji śpiewanej.

Na koniec trochę o wyprawach na tereny wrogie, czyli Radogoszcz-Zachód. Całkiem niedawno najszła mnie taka myśl, że gdy wybieramy się tam, gdzie Harnaś słońce laską zaciąga, zdarzają się nam dziwne przygody.
Ostatnimi czasy stojąc w rejonie przejścia podziemnego różni osobnicy chcieli nam sprzedać:
- komputer który jest wart z 8 tys PLN za 1000 zł.
- wpierdol, po uprzejmie zadanym pytaniu "czy mamy jakiś problem?" (nie mieliśmy to nie dostaliśmy)
Nie wspominając już o przygodach które zostały już opisane wcześniej takich jak: o gościu który szukał miłości u pani lekkich obyczajów czy też o panach którzy radośnie podśpiewując sprezentowali nam kilka piwek ( nie rozpisuje się o tym bo nasz blog jest jak praca domowa, i trzeba go przeglądać systematycznie).

Dobra, myślę że na razie wystarczy tego typu opowiadań.
A sobie, oraz osobom współtworzącym te historie jak i bloga życzę kolejnych iluśtamwchuj godzin co najmniej tak samo emocjonujących przygód.

Cześć, kup se gacie za 106



Wpis pepełniU Woody