Dzeń 13 bierzącego miesiąca, roku pańskiego 2010 okazał się być całkiem udanym dla trzech członków alkokoa.
Jeden z naszych szanownych członków w osobie Bąka, nabył wyższe wykształcenie na bazarze zwanym Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, i tym oto sposobem stał się Administratywistą (nie administratorem, administrator to może być sieci albo budynku def by Bąku) albo jak kto woli poprostu wykstałciuchem. Hofs a także ja (Woody) wojowaliśmy szbelką z katedrą metod ilościowych wydziału OiZ (orgii i zabaw) i wyszliśmy z tej wojenki całkiem zwyciezko z trójkami w indeksie :D.
Po przydługim wstępie, uzasadniającym nasze spożycie, przejdę do sedna. A to było tak...
Lista obecności:
PaTi,
Aleksandra B.,
Bąku,
Hofs,
Dąbrol,
Woody,
Ahmed(miał pojawić sie na chwilę ze względu na naukę, ale został na dłużej)
PaTi oraz Aleksandra B. Znana równierz jako Aleksandra B. Postanowiły urządzić ognisko. Powód był, to stwiedziliśmy że niech im będzie. Udaliśmy się więc do biedro (nie chciało nam się dygać do Techo) i tam po nabyciu napojów wysoko procentowych, udaliśmy się za tory, w miejsce odosobnienia.
Po dotarciu na miejsce, pieprznęliśmy to co mieliśmy na ziemię i rozpoczęło się spożycie. W połowie pierwszego piwa ww dzierlatki zaczęły domagać się ogniska, tym sposobem zaczęło się gromadzenie gałęzi, suchej ściółki a także tochybateżbędziesiękurwajarało. W międzyczasie pojawiła się baba zbierająca grzybki-halucynki, i domagała się od nas torebki foliowej, oczywiście musiała zostać poświęcona moja patorba zakupiona w pobliskiej biedronce za całe 7gr!. Po uzbieraniu tego całego badziewia, zaczęła się zabawa z odpaleniem, czegoś, co w małym stopniu przypominało profesjonalne ognisko (przedmioty które zostały użyte do ww czynności pozostają tylko do wiadomości tam obecnych) ale udało je się całkiem ładnie rozpalić.
Gdy ognisko powoli zaczęło dogasać, PaTi chcąc utrzymać je przy życiu, wyruszyła wyekwipowana w toporek oraz Dąbrola w poszukiwaniu czegoś co nadawało by się do tego, aby poszło z dymem. Po niecałych 5 minutach ekipa poszukiwaczy powróciła i zakomunikowała że znalazła stary tapczan. Długo nie myśląc, podstawka tapczanu wraz z dyktą (ciężką) została przetransportowana w miejsce gdzie miała dokonać swego żywota. Siedząc tak przy ognisku (palącym się tapczanie) Bąka naszła refleksja pt. Nie będzie co dzieciom wspminać i stwierdził że tu cytat: powiem dzieciom że świętowałem zdobycie wyższego wykształcenia z ..., przy płonącym tapczanie? Tak bardzo zmartwiło to Bąka że już więcej o niczym nie był wstanie myśleć. Gdy tapczan zagasł, udaliśmy się jeszcze na piwo do Tesco. Tam, odczuwając nieprzyjemny wir w żołądku (gastrofazę), chcieliśmy coś zakupić w celu spożycia. Mi udało się namówić Hofsa abyśmy nabyli na spółkę najtańsze ruskie Tesko-pierogi (2.99 zł za 400g),po ich spożyciu przeprowadziliśmy akcję dywersyjną na mieszkańcach Banku (wywaliliśmy opakowanie na ulice,[ używanie mądrych frazesów czyni nasz blog bardziej zajebistym]). Póżniej już dogorywaliśmy na trzepaku, wspominając pierogi o niesamowitym smaku. I wten oto sposób młodzież,kwiat narodu, przyszła inteligencja uczciła zdobycie wyższego wykształcenia przez Bąka.
A teraz cieszymy się trzema tygodniami wolności :D.
PS. Prowadzone śledztwo ws brutalnego morderstwa jeżyka zostało umorzone, oficjalnie z braku dowodów,a nieoficjalnie wywierano na nas naciski z Prokuratury okręgu Czelabińskiego w Środkowej Abchazji w celu zamknięcia śledztwa. Ta zbrodnia przejdzie do historii obok takich zdarzeń jak zamach na Kennedy`ego czy też jakiegoś innego zabójstwa.
Woody
piątek, 17 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz